Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/143

Ta strona została przepisana.

wywoływania mar wspomnień, lecz głos zabrał młody Tom, któremu przed kilku miesiącami wpadły były przypadkiem zabłąkane wypisy z Iliady, w przekładzie Pope'a. Miał on tedy co opowiadać, a choć miarową mowę poety zastąpił gminnym, miejscowym dyalektem, owładnął nieźle osnową epopei i wieczoru tego przed wyobraźnią banitów kalifornijskiéj osady, odżyli w blasku i krasie, a po śnieżnych kobiercach wyścielających wąwóz stąpali bohaterowie starego Homera. „Junacki Trojańczyk i Grek przebiegły“, jak ich Tom nazywał, brali się za bary unoszeni podmuchem zamieci a gniew syna Peleusza grzmiał nad słaniającemi się od wichru sosnami. Nawet miser Oakhurst słuchał z zajęciem o „lekkostopym, wedle słów barda, Achilesie“.
Tak to, z odrobiną chleba powszedniego a z niesłychaną dozą przygrywek na akordyonie, bohaterskich opowieści i baśni minął tydzień cały.
Słońce znów się skryło, i znów ołowiane niebiosa sypnęły śniegiem na góry i wąwozy. Z każdym dniem piętrzyły się nowe zaspy śniegu, i oblężeni niemi nie dostrzegali nic już zgoła, prócz olśniewającéj białości ścian ściskających ich coraz ciaśniejszą obręczą. Coraz téż trudniéj było rozpalać ognisko. Śniegi zasypały obalone drzewa i spadłe gałęzie. Nikt się jednak nie uskarżał. Zapatrzeni w siebie kochankowie zapominali o świecie całym. Miser Oakhurst, ze zwykłym sobie chłodem, spoglądał w fatalną i straconą grę. Cała oddana młodéj Piney „Księżniczka“ zdawała się weselszą niż kiedykolwiek i tylko matka Shipton, najwytrzymalsza z razu z całego grona banitów, poczęła tracić siły. Dziesiątego dnia, około północy, przyzwała miser Oakhurst'a.
— Po mnie już — rzekła słabym lecz jeszcze zrzędzącym głosem — po mnie; niéma co się długo nad tém rozwodzić i budzić ich nie warto, chciałam ci tylko powierzyć to tam zawiniątko...
W zawinięciu miser Oakhurst znalazł nietkniętą żywność, którą od dni kilku wydzielał matce Shipton.
— To dla „dziecka“ — rzekła wskazując uśpioną Piney.
— Umierasz więc dobrowolną głodową śmiercią! — zawołał Oakhurst.
— A no! coś nakształt tego — mruknęła stara i odwróciwszy się do ściany, skonała niebawem.
Nazajutrz Homer, akordyon i śpiewy poszły w zapomnienie. Gdy oddano śniegom zwłoki pierwszéj ofiary, miser Oakhurst wziął na stronę młodego Tommy, dał mu parę łyżw sfabrykowanych z pozostałego siodła i wskazując na Piney, następnéj użyczył rady:
— Pozostaje ci jeszcze jedna przeciw tysiącu szansa. Dla wygranéj i zbawienia tego oto dziewczęcia, obowiązkiem jest twoim