Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/151

Ta strona została przepisana.

Mistres Thetherick nie wiedząc, co z tém ma robić, i usiłując wyswobodzić suknię z piąstek nie odznaczających się skrupulatną czystością, spytała dziewczynkę o jéj imię.
Telly!
— Telly! co to Telly?
Telly? Talolina.
— A! Karolina?
— Tak, Talolina Telelick!
Mistres Thetherick cofnęła się, brwi zmarszczyła.
— Co pleciesz? czyjeś dziecko? — spytała ostro.
— Mamy — odpowiedziała mała, wesołym wybuchając śmiechem — Telly twoja córeczka, twoja, twoja, twoja! Ty jesteś moja nowa mama! Druga, stara pojechała sobie i nie powróci już zawsze, zawsze; ale Telly płakać nie będzie, bo jest nowa mama.
Nie było rady. Mistres Thetherick spytała obojętnie dziewczynkę:
— Od jak dawna tu jesteś?
Dziecko zamyśliło się.
— Od... od jutla... nie... od pojutla...
Mistres Thetherick niecierpliwie wzruszyła ramionami.
— Czy wiesz przynajmniéj kto tu cię przywiódł?
Dziecku na płacz się zbierało.
— Papo — rzekła, krzywiąc usteczka — już jutlo, już tydzień!
— Patrzcie ją! tydzień! a dopiéro co mówiłaś, że wczoraj.
— To... to może już miesiąc — dodała dziecina płacząc na dobre.
Chętka brała mistres Thetherick odepchnąć płaczącą, lecz rudowłosa główka zatopiła się w fałdach jéj sukni.
— Dosyć! no! dosyć! przestań mi szlochać i chlipać — mówiła surowo oswobadzając suknię z wilgotnych piąstek płaczącéj dzieciny. — Daj mi raz wreszcie pokój, odejdź, a, zaczekaj... Gdzie twój ojciec?...
— Papo? nie wiem. Pojechał, a może poszedł. Chory był.
— Kiedy?...
Jutlo... a może za tydzień.
— Kto cię zrozumie! Słuchaj! a kto cię tu dogląda?
Telly ubiera się sama, Dżon ściele łóżeczko, Dżon dobry dla Telly... Dżon to Ah-Fe.
— Dobrze! no, idź już, idźże sobie, nie nudź mnie więcéj... zaczekaj! a gdzie pójdziesz?
— Tam, na górę, będę się bawiła z lalą i nie będę się uprzykrzać mamie.
— Mówiłam ci wyraźnie, że nie jestem twoją matką — skoń-