Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/162

Ta strona została przepisana.

nie szczędziła słów gorzkiéj prawdy. Zemdlała soprano, mąż wraz z tenorem znieśli ją z chóru. Zgromadzenie wiernych zostało dnia tego pozbawione zwykłego solo, a mistres Thetherick wróciła do domu rozgrzana walką i zwycięstwem. Tu dopiéro na widok małéj Kery upamiętała się. Oznajmiła jéj, że zostały żebraczkami, i że to ona, matka, odjęła od ust swego ukochanego dziecięcia ostatni kęs chleba. Rozpłakała się. Łzy jéj teraz nie przychodziły tak łatwo jak dawniéj, gdy pisywała poezye, trudniéj téż jéj było osuszyć. Upamiętała się dopiéro, gdy jéj oznajmiono wizytę starszego z kongregacyi. Otarła oczy, zawiązała starannie nową wstążkę około szyi i wyszła do bawialnego pokoiku. Rozmowa trwała godzin parę. Szczęściem dla jego reputacyi, starszy z kongregacyi był żonatym, ojcem dorosłych córek. Tém niemniéj, po długiéj z nim rozmowie, mistres Thetherick, wróciła do swego pokoju, przyśpiewując, zburczała Kery, pomizdrzyła się przed lustrem i... nie straciła miejsca w chórach.
Tryumf jednak trwał niedługo. Żona starszego w kongregacyi powiększyła grono niechętnych. Matrona ta wezwała do pomocy żony wszystkich wpływowych członków, a zwłaszcza żonę doktora Kope i w rezultacie, posiedzenie kościelnego komitetu uznało głos mistres Thetherick za nieodpowiedni dla rozmiarów świątyni... Nie było rady, trzeba było ustąpić.
Gdy Ah-Fe wręczył jéj owę sztukę złota, mistres Thetherick od tygodni kilku była pozbawioną środków utrzymania.
Gęsta mgła zapadła w mrok wieczorny, na ulicy zamigotały mętne światła latarni, zadumana kobieta nie zauważyła nawet odejścia dziewczynki, siedziała u okna nieruchoma w posępnéj zadumie. Zbudził ją dopiéro powrót Kery z wilgotną jeszcze, dopiéro z pod prasy wyszłą gazetą wieczorną. Mistres Thetherick przeglądała ją uważnie, w nadziei znalezienia w anonsach czegoś, odpowiedniego swym uzdolnieniom. Czego mianowicie? Tegoby już i sama nie potrafiła dokładnie określić.
Na widok wchodzącéj z gazętą w ręku dziewczynki, wstała od okna, machinalnie spuściła rolety, zapaliła lampę, rozwarła dziennik, wzrok jéj padł na telegram następującéj treści:
„Fiddletown, dnia 7. Donoszą o zgonie jednego z najdawniejszych mieszkańców tego miasta. Mr. Thetherick uległ atakom, „delirium tremens“. Domowe nieszczęścia popchnęły go do zgubnego nałogu.“
Mistres Thetherick ani drgnęła. Złożyła obojętnie dziennik, rzuciła wzrokiem na dziewczynkę zatopioną w książeczce z obrazkami, nie rzekła ani słowa, tylko przez resztę wieczoru roztargnioną była i milczącą. Dopiéro gdy już Kery rozebraną była, rzuciła