Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/171

Ta strona została przepisana.

— Zapewne — uśmiechnął się miser Prince — to téż sądzę, że nie kładziono na panią żadnego nacisku. Teraz dopiéro wspominamy o tém, gdyż dwudziestego bieżącego miesiąca zaczynasz pani rok ośmnasty.
Kery milczała.
— Niech pani nie sądzi — ciągnął — żem tu przybył w celu nalegania na panią. Przybyłem poprostu oznajmić, że macocha pani: mistres Starbottle, przybędzie tu jutro i zatrzyma się w hotelu. Miłoby jéj było widziéć panią, chociaż powtarzam w najmniejszéj mierze nie chciałaby wpływać na postanowienie swéj pasierbicy.
— Czy matka moja wié o tém? — spytała żywo Kery.
— Nie umiem na to odpowiedziéć — odrzekł przybyły z powagą — lecz pewien jestem, że mistres Starbottle dochowa święcie to, do czego się zobowiązała przed dwunastu laty. Słabą jest zresztą i potrzebuje zmiany powietrza.
Mówiąc to, miser Prince wpatrzył się przenikliwie w Kery, wstrzymał oddech, czekając na odpowiedź.
— Matka moja — odrzekła ta ostatnia — dziś lub jutro przyjeżdża.
— Ach!
— Czy i pułkownik ma tu przybyć? — spytała po chwili.
— Pułkownik nie żyje... macocha pani została znów wdową.
— Nie żyje! — powtórzyło dziewczę.
— Przeznaczeniem macochy pani było przeżyć wszystkich tych, których kochała.
Kery wydało się to niejasném. Spojrzała badawczo, a chociaż miser Prince uśmiechał się jakoś uspokajająco, tém niemniéj łzy jéj nabiegły do oczu. Przybyły zbliżył się do niéj.
— Boję się — rzekł ze szczególnym błyskiem oczu — abyś pani nie przyjmowała tego wszystkiego zbyt żywo. Kilka dni jeszcze dzieli panią od stanowczéj chwili. Mówmy raczéj o czém inném. Spodziewam się, że wczorajsza wycieczka nie zaszkodziła pani.
Twarz dziewczęcia opromieniło wdzięczne zakłopotanie.
— Co pan pomyślał o nas? — rzekła — narobiłyśmy panu tyle kłopotu...
— Bynajmniéj, zasady moje nie pozwoliłyby mi zapewne dopomagać trzem młodym panienkom do wyjścia wieczorem z pensyi przez okno, ale do powrotu... to co innego.
Zadzwoniono u drzwi wchodowych, miser Prince powstał.
— Zastanów się pani dobrze — rzekł — zanim coś postanowisz.