Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/174

Ta strona została przepisana.

włosów, słuchała kazania wygłaszanego przez miss Kete Van Corlear. Miss Kete, któréj się Kery zwierzyła ze swych kłopotów, owinięta w białą kapę, z błyszczącemi czarnemi oczyma, z podniesioną głową, broniła zapamiętale praw mistres Starbottle i bez ceremonii ofuknęła przyjaciółkę.
— Jakto — wołała z oburzeniem — czy nie widzisz, że twoja matka, z temi twemi Robinsonami chcą cię wystrychnąć na dudka i gorzéj jak na dudka, bo na niewdzięcznicę! Sluchaj, co Van Corlear to nie Thetherick, a ja ci mówię, że gdyby ze mną rodzina moja tak postępowała, jak z tobą postępowano, i gdyby potém śmiano mi jeszcze proponować, abym zdradziła i opuściła jedyną, kochającą mnie, oddaną mi żywą duszę, puściłabym całą mą rodzinę na cztery wiatry.
Mówiąc to miss Kete machała rękoma, jak gdyby już istotnie na cztery wiatry puszczała wszystkich członków sławetnéj rodziny Corlear’ów.
— Mówisz tak, bo ci się ten pan Prince podobał — zarzuciła Kery.
Miss Kete podskoczyła. Zarzucając tragicznie koniec kapy na ramię, wyprostowała się dumnie wyzywająco.
— A gdyby i tak było! — zawołała — czyż nie mogłam od razu poznać się na wartości człowieka! Zapewne, że miser Prince nie podobny do takich szablonowych, woskowych lalek jak twój osobliwy Harry Robinson. No! śpij teraz, mała! ale nim zaśniesz, zmów pacierz na intencyę, aby i tobie łaskawe nieba zesłały takiego Prince’a, a przedewszystkiém, aby cię natchnęły dobrém i wdzięczném sercem, którego niestety brak widzę w tobie. A-a! możesz niebu podziękować i za to jeszcze, że ci zesłało taką jak Kete Corlear przyjaciółkę.
Odbiegła, wróciła, uściskała Kery, po chwili dała nurka w pościeli.


Dzień następny ciężkim był dla Dżaka, przekonanym był bowiem, że Kery nie przyjdzie do hotelu a nietylko musiał przekonanie to skrywać przed mistres Starbottle, lecz nadto dzielić pozornie jéj nadzieje i oczekiwania. Chciał ją rozerwać i wywieść na przejażdżkę, lecz bała się odjeżdżać. Kery mogła nadejść pod jéj niebytność w hotelu. Sam zresztą widział, że była nadto słabą dnia tego. Wpatrując się w jéj wielkie, aksamitne, smutne oczy, zrozumiał wyraźnie to, co mu się nieraz już nasuwało na myśl, lecz czego