Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/175

Ta strona została przepisana.

rozumiéć dotąd nie chciał. Obwiniał siebie, że nie dość może energicznie wpłynął na decyzyę Kery. Tymczasem mistres Starbottle zachowywała się cierpliwie i nie traciła nadziei. Prosiła, aby ją przysunięto z fotelem do okna, skąd widać było pensyę i wejście do hotelu. Snuła tysiące na przyszłość planów. Dżak słuchał pognębiony. Plany te sięgały coraz daléj. Wkrótce wyzdrowieje, już się czuje znacznie lepiéj... dużo jednak czasu upłynie, zanim do dawnych sił wróci... Mówiła to zcicha, z uśmiechem, raz wraz do tego wracała. Tego już było zanadto. Dżak wyrwał się jak z ukropu, zbiegł na dół, kazał podać wina, którego nie pijał, cygar, których nie palił, mówił do ludzi, których odpowiedzi nie słyszał i nie słuchał, jedném słowem zachowywał się tak jak mężczyźni zwykli zachowywać się w chwili ciężkiéj próby.
Słońce zapadało za chmurą i wiatr powstał. Wraz ze zmrokiem śnieg zaczął padać wielkiemi płatami, tém niemniéj mistres Starbottle nie traciła ani ufności, ani dobrego humoru. Dżak odsunął fotel od okna do komina. Teraz właśnie kończyły się na pensyi lekcye i teraz to już napewno przyjdzie Kery. Mistres Starbottle siedziała większą część wieczoru, ustroiła się na przyjęcie gościa, o ile jéj na to wyczerpane pozwalały siły; czesała i gładziła puszyste włosy.
— Nie trzeba, aby się dziecko przelękło — mówiła z nikłym uśmiechem, który przypominał Dżakowi jéj dawną zalotność.
Lżéj mu się zrobiło, gdy już około dziesiątéj wezwano go na dół, jakoby do chcącego się z nim widziéć lekarza. Wchodząc do mrocznego, źle oświeconego salonu ujrzał stojącą przy kominku kobietę. Miał się już cofnąć, gdy go powstrzymał głos, który mu się wraził był w pamięć.
— Ja to jestem lekarzem!
Mówiąca to, odrzuciła nakrycie głowy i stanęła przed nim miss Kete Corlear we własnéj osobie.
— Nie pytaj pan — ciągnęła wskazując na przestraszoną i siedzącą w kątku Kery — nie pytaj pan, wszystko w porządku i oto lekarstwo. Przedewszystkiém niech chora zażyje dozę tego specyału.
— Więc mistres Thetherick wyjechała! — zawołał Dżak.
— Mniejsza o mistres Thetherick — odrzekła dziewczyna.
— Jakżeście panie wyjść z pensyi i to o tak spóźnionéj porze zdołały? — spytał.
— A okno!
— Prawda! okno!
Miser Prince powiódł Kery do mistres Starbottle i niebawem wrócił. Wchodzącego spytała Kete: