Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/179

Ta strona została przepisana.
XII.
Sielanka w Monte-Flat.

Wszyscyśmy go lubili! Niefortunnemu przedsięwzięciu jego w „Amity Ditch Company“, wszyscyśmy współczuli, chociaż niejeden z nas opłacił się tam słono. Byli tacy nawet, którzy proponowali zastosowanie lynch’u do każdego, ktoby się ośmielił pociągać „staruszka“ do odpowiedzialności. Ci to byli wprawdzie, którzy udziałów w przedsięwzięciu nie mieli; to téż zdanie ich nie posiadało wagi. Bądź-co-bądź, w wypadku tym upatrywaliśmy przeszkodę w urzeczywistnieniu najgorętszych pragnień starego: „powrotu do domu“.
Od lat dziesięciu wybierał się do domu. Wybierał się w pół roku już po przybyciu do Monte-Flat. Wybierał się z pierwszą wiosną, a potém z jesienią, wybierał się przy wypłacie dywidendy w Buckey Hill, a potém w Eureka Hill i t. d. Wybierał się po wyborach, skoro otrzyma list od żony. Lata mijały, mijały wiosny i jesienie, wybory następowały po wyborach, widoki zarobku spełzały na niczém, list od żony opóźniał się, a stary Plunkett pozostawał w Monte-Flat i wciąż się wybierał „do domu“.
Kilka razy zdawało się, że wyjedzie istotnie. Przed pięciu laty poczynił wszystkie przygotowania do drogi, pożegnał towarzyszy i znajomych i... dojechał do najbliższego miasta. Tu skłoniono go do przehandlowania wierzchowca, na którym podróżował, na klacz gniadą. Wypadek ten otwierał perspektywę nad wyraz korzystnych spekulacyj, to téż wkrótce potém Abner Dean otrzymał list od niego z zawiadomieniem, że udaje się do Wesalii w celu zakupienia koni. „Rad jestem — pisał stary Plunket — żem natrafił