Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/183

Ta strona została przepisana.

siedzib, zatrzaskując drzwi za niemi. W taki to właśnie wieczór, gdy susza zdawała się tamować koła ruchu i życia w Monte-Flat, towarzystwo zebrało się w złoconéj sali, w hotelu Moquelumne, spluwając w milczeniu na rozpalone kamienie posadzki i jak kanie spragnione, wyglądając deszczu.
Przebrano wszystkie znane środki skrócenia czasu i rozpędzenia nudów. Co prawda środki nie były ani zbyt wykwintne, ani zbyt urozmaicone; ograniczały się na najpraktyczniejszych z zabaw, a i te przybierały wprędce pozór interesów raczéj, niż rozrywki. Tommy Roy, który przez dwie godziny kopał dół u wrót własnych i przyczynił się tym sposobem do przewrócenia kilku przechodni, wyglądał znudzony. Czterej obywatele, którzy się bawili w przydrożnych rozbójników, natrafili na kasyera z Wiggdam i przyjemne ich zabawy zostały zawieszone. Główny lekarz i prawnik, który był popadł w jakieś niedozwolone prawem stowarzyszenie, wyglądał nad wszelki wyraz znużony. Nawet redaktor „Monitora“ ponury był i zmęczony, chociaż tego samego poranku udało mu się puścić wyborną kaczkę o bitwie zaszłéj pomiędzy Indyanami. To téż gdy wszedł do sali Abner Dean z Angel, wracający właśnie z San-Francisko, powstał szmer w sali i zarzucano go pytaniami. Lecz i to niewiele się przyczyniło do rozpędzenia nudów. Rozmowa zaczęła upadać.
— Dowiedziałem się czegoś ciekawego — rzekł spokojnie Abner — znacie starego Plunketta?
Wszyscy jednocześnie splunęli i kiwnęli głowami.
— Wiecie o tém, że przed trzema laty jeździł do domu?
Niektórzy wyciągnęli się na krzesłach, ktoś tam wycedził przez zęby „tak“.
— Udała mu się podróż!
Wszyscy obejrzeli się na tego, który dopiéro twierdząco odpowiadał, lecz ten znów skłonił tylko wpół twierdząco głową.
— Jeździł dla widzenia się z żoną i córką, ładną dziewczyną — ciągnął niedowierzająco Abner.
— Tak.
— A możeś widział jéj fotografię?
Zagadniony obejrzał się, szukając poparcia, lecz i ci którzy zrazu zdawali się podzielać jego zdanie, milczeli teraz. Tylko Henryk York zarumienił się i spuścił oczy. Zagadniony zmieszał się, zawahał a potém z uśmiechem jakby dla przedłużenia na żart sporu o rzeczy wiadoméj powszechnie:
— Tak — wyrzekł.
— O dziesięć tysięcy dolarów idę — zawołał Abner — jeśli mi ją pokazać zdołasz. Poślij po nią.