Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/190

Ta strona została przepisana.

powstał gwar nagły. Abner Dean schwycił za ramię starego Plunkett’a i wstrząsł nim.
— Powstań-że stary — zawołał. — Oto York przybył z żoną twą i córką. No! chłopcy, pomóżcie mi go podnieść.
Kilka silnych i chętnych ramion wyciągnięto ku staremu. Ponieśli go w tryumfie do nowego szałasu. Opuścili u progu. Dwie kobiety rzuciły się ku niemu, lecz je powstrzymał Henryk York. Stary zataczał się na nogach. Po chwili wyprostował się i blady z obłąkanym wzrokiem, dźwięcznym zawołał głosem:
— Wszystko to farsa! Kłamstwo niecne! Nie moja to krew, nie moja żona, córka nie moja! Moja córka piękna, prześliczna dziewczyna! Utrzymuję, utrzymywałem zawsze, że się znajduje w New-Yorku. Pojadę tam po nią i przywiozę ją. Wówczas zobaczycie sami. Wszystko to fałsz. Drwinki stroicie ze starego, a ja utrzymuję, utrzymywałem zawsze, żem jeździł do domu... i teraz pojadę. Puśćcie mię, oddalcie te kobiety, wszak mówię wam, że się wybieram do domu... jadę już...
Wyciągnął ręce i zatrzepotał niemi w powietrzu, oparł o drzwi i ciężarem całym runął na ziemię... Podjęli martwe ciało... Stary Plunkett wybrał się wreszcie „do domu“.