Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/216

Ta strona została przepisana.

wości, ale nic nad to, nic, zaufania ni śladu. Powiększyło to jego nieśmiałość. Zmieszany, zdenerwowany, starał się zapanować nad sobą, lecz drżały mu wargi i ręce.
— Mam — mówił — kontrakt spółki z tobą, Tom! Jest i rachunek przegranych do ciebie w karty dwustu czterdziestu tysięcy dolarów...
Trudno wyobrazić sobie, jak pełen przebiegłości wyraz twarzy miał Johnson, wymawiając te słowa.
— Dwieście czterdzieści tysięcy dolarów, przegranych do ciebie w karty — powtórzył. — Mam i testament!
— Testament! — zawołał wesoło Tom.
Johnson drgnął, przeląkł się.
— Hę, co mówisz, jaki testament? Kto o testamencie wspominał, hę? Nikt — bez wahania odparł Tom.
Stary drżącą rękę podniósł do czoła, starł zimne krople potu i mówił zcicha:
— Widzisz-bo Tom, gdy ze mną tak, jak dziś, naprzykład, bywa, ludzie mówią: „Wódka to, spirytus go pali!“ Nie, Tomy, nie! Nie wódka to, nie spirytus, ale merkuryusz, mówię ci, Tomy, merkuryusz! Wchłaniałem cynober wszystkiemi porami, przepełniony nim jestem...
— Kiedyś słyszałem o czémś podobném — ciągnął — i tyś słyszał zapewne o tych, co pracując w fabrykach z cynobrem, wychodzą merkuryuszem opchani, przepełnieni...
— A czy jest na to lekarstwo? — spytał Tom.
— Jest, naturalnie, że jest. Słuchaj. Przybędzie ajent z Frisko, akcye nasze pójdą w górę, zobaczysz, jak odrazu pójdą w górę! Pojadę do New-Yorku, tam powiem w hotelu:
— Prowadźcie mnie do najsławniejszego w mieście lekarza.
Prowadzą...
Lekarzowi powiem: jestem przepełniony merkuryuszem. Rok kuracyi — ile?
— Pięć tysięcy dolarów — odpowie.
Zapłacę.
— Oto pigułki, a oto proszki — doktór powie:
— Co wieczór zażyć dwie pigułki, przy obiedzie dwa proszki, wrócić po tygodniu.
Po tygodniu wrócę wyleczony.
Ośmielony uwagą, z jaką Tom go słuchał, ciągnął daléj:
— Gdy wyleczony będę, powiem w hotelu:
— Pokażcie mi największy i najwspanialszy dom w mieście!
Pokażą. Dom to Jakóba Astora.