Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/270

Ta strona została przepisana.

nie jest raczej nostalgią pochodzącą z nieznośnego poczucia osamotnienia. Raz, pamiętam, w wagonie, na drodze do Kanzas spotkałem jednego z tych osamotnionych, który zarzuciwszy mnie tysiącem banalnych pytań, jak deski zbawienia chwycił się wzmianki, żem spotkał gdzieś, kędyś, kogoś, co zamieszkiwał niegdyś rodzinne jego strony. Do końca podróży rozmowa toczyła się o owym współobywatelu, którego, jak się ostatecznie wykazało, towarzysz mój niewiele więcéj znał ode mnie. Mniejsza z tém; wspomnienie to było nicią wątłą, wiążącą go z opuszczoném ogniskiem domowém.
Przypomniał mi się mój towarzysz w podróży do Kanzas i uważniéj spojrzałem na nieznajomego, który starał się zawiązać ze mną rozmowę. Był to człowiek lat około trzydziestu, szczupły, blondyn, z rzęsami tak jasnemi, że trudno je było dostrzedz na brzegu zaczerwienionych nieco powiek. Odziany był czarno, starannie, przyzwoicie, lecz nie wedle ostatniéj mody, i nie wiem dlaczego przyszło mi na myśl, że miał na sobie ślubną swą odzież. Tak się téż w istocie potém okazało. W jego wzięciu się przebijał pedantyzm i dogmatyczność właściwa nauczycielom szkół niższych, przywykłych do obcowania z umysłami niewykształconemi. Z tego téż, co mi niebawem o sobie powiedział, pokazało się, żem się i w tym względzie nie omylił.
Urodzony i wychowany w jednym ze stanów zachodniéj Ameryki, był nauczycielem i ożenił się z jedną ze swych uczennic, córką duchownego, posiadającą niewielki posag. Zwrócił na siebie uwagę talentem do deklamacyi i został członkiem literackiego stowarzyszenia w Remus, gdzie się roztrząsają takie naprzykład poważne kwestye, jak: „o związku rolnictwa z nieśmiertelnością duszy“, lub „czy tańce wspólne są złem moralném“. Roztrząsanie kwestyj tych nastręczyło mu sposobność do odznaczenia się.
Może mi wpadł w rękę numer kościelnego pisma zatytułowanego „Chrześcijańskie archiwa“ z przedrukiem artykułu ze „Straży Remusowéj“ 7 maja 1875 r.? Nie? nie czytałem tego? Dostarczy mi „Chrześcijańskie archiwa". Czynny téż brał udział w ostatniej kampanii, gdyż on to, wyznać wypada, przyczynił się najdzielniéj do wyboru Gashwiler'a.
— Kogo?...
— Generała Platt C. Gashwiler'a, obranego w naszym okręgu na członka kongresu.
— Aha!...
— Znakomity człowiek, panie! znakomity a i wpływowy. Wpływy jego sięgają daleko i wysoko — mówił. — On to właśnie przyczynił się najskuteczniéj do obioru tego znakomitego męża, to