Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/283

Ta strona została przepisana.

cyi, wyrzucono za drzwi oboje. Wyznać wypada, że w roku pańskim 1854, kiedy miał miejsce pamiętny ten wypadek, opinia publiczna była rozdwojoną co do stosowności użytego kroku i nawet dyskutowano cnotę dam pozostałych w balowéj sali. Ogólnie upatrywano w tém intrygę polityczną.
— Byłożby to zebranie purytanów? — spytać miał jakoby atakowany pułkownik.
Na co mu gospodarz balu odparł jakąś źle ukrytą aluzyą do jego zasad politycznych.
— Jesteś jankesem! — wykrzyknął pułkownik.
— A ty skończonym łajdakiem! — odwrzasnął tamten.
I na tém się skończyło. Tak przynajmniéj opowiadano, wyczekując blizkich następstw zajścia.
Tymczasem nic nie zapowiadało oczekiwanych następstw. Pułkownik zjawił się zaraz nazajutrz na ulicach miasta, ze zwykłą sobie swadą, krępowany tylko nieco obecnością dotrzymującego mu wiernie towarzystwa synowca. Lubiano i szanowano powszechnie tego ostatniego, najciekawsi zatém i najbardziéj natrętni trzymali języki na wodzy. Na twarzy młodego człowieka dawał się czytać niezwykły niepokój.
— Don wziął do serca sprawę stryja — zauważył domyślny kowal.
— A może sam nie jest obojętny na wdzięki Dolores — dodał niedowierzający konduktor omnibusu.
W pogodny ranek, w tydzień może po wyżéj opowiedzianych wypadkach, miss Jo Folinsbee wyszła ze swego ogrodu na drogę. Tym razem nie stuknęła klamka, gdy ostrożnie zamykała za sobą furtkę. Po krótkiém wahaniu, zużytkowaném zresztą na wdzięczne skłonienie główki na okrągłe ramię i nasuwanie na szczupłe paluszki wybornie rysujących ich kształty rękawiczek, zwróciła kroki ku osadzie. Nic dziwnego, że przejeżdżający handlarz skór zjechał w rów wraz ze swemi sześciu mułami, aby nie opylić jéj strojnéj sukienki, a omnibus zatrzymał się, gdyż znany z nieuprzejmości konduktor zapatrzył się w nią jak w tęczę. Niewątpliwie była pociągającą! W okolicy, w któréj płeć piękna, idąc w ślady bujnéj przyrody, lubuje się w jaskrawych barwach i przesadnych modach, skromna a wytworna toaleta miss Folinsbee, podnosiła jeszcze jéj wdzięki i bardziéj na nią ściągała ogólną uwagę. Utrzymują, że Billy, za każdym razem, gdy mijała jego szyb, zawieszał pracę i zwierzał się towarzyszowi swemu z zamiarem napisania listu „do domu“. Nawet Bill Masters, który był ją widział w Paryżu, poddaną krytyce wielkiego świata i tėj wyroczni, jaką był ostatni ce-