Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/288

Ta strona została przepisana.

biegającego tilbury wyskoczyli Jack Folinsbee i dwaj jego sekundanci: Calhoun Bungstarter i Bill Masters. Jack śmiał się — zagłośno może.
— Udało mi się wymknąć memu ojcu — począł, lecz Calhoun Bungstarter zatrzymał potok słów młodzieńca. Ten się zarumienił. Nowicyuszem był w honorowych sprawach.
— Przystąpmy do rzeczy — zagaił sprawę miser Bungstarter. — Sądzę, że wszelkie dalsze wyjaśnienie byłoby zbyteczne? O zgodzie niéma co mówić. Naszą jest rzeczą ułożyć warunki, a śpieszmy, gdyż mogą nam przeszkodzić. Po mieście chodzą pogłoski, że ajencya „Vigilance“, poszukuje obecnych tu naszych przyjaciół panów Starbottle, których mam honor być poręczycielem.
Obecni przybrali poważne miny. Ułożono warunki, plac wymierzono. Zapaśnicy stanęli naprzeciw siebie. Zapanowało milczenie.
Ci, którzyby się zdala przypatrywali téj sielskiéj scenie, sądzićby mogli, że rozległ się tu wystrzał korków z dwóch butelek szampana, przerywając pogodną ciszę.
Culpepper wystrzelił w powietrze. Pułkownik stłumił energiczne zaklęcie, Jack Folinsbee spochmurniał, domagając się cierpko drugiego strzału.
Znów stanęli na oznaczonych miejscach. Dano hasło i jednocześnie rozległy się dwa strzały. Po chwili dopiéro spostrzegli, że i tym razem Culpepper strzelił ponad swoję głowę. Uczyniwszy to, rzucił pistolet i dowlekł się do drzewa, o które się oparł.
Wszystkie pasye zatrzęsły młodym Folinsbee. Pułkownik klął na dobre, miser Bungstarter gorszył się.
— Doprawdy, panowie — mówił — jeśli miser Culpepper Starbottle odmawia i drugiego wystrzału, nie wiem już co czynić?
Lecz pułkownik i Jack gorączkowali się. Po krótkiéj naradzie, pułkownik miał zastąpić synowca, jako główny w téj sprawie bohater, Bill Masters podejmował się sekundować daléj, miser Bungstarter oświadczył chęć wycofania się z całéj téj sprawy.
O dalszym jéj przebiegu dwie różne wersye obiegały w Madrono Hollow. Jack Folinsbee opuścił dymiący się pistolet, cofnął się i upadł twarzą do ziemi.
Lekarz był już przy nim. Powstały popłoch zwiększył jeszcze turkot kół zbliżającego się powozu. Kowal doradzał śpieszną ucieczkę. Istotnie nie było czasu do stracenia, plac opróżniono... Lekarz ujrzał obok swojéj pochyloną nad rannym bladą twarz Culpepper'a.
— Czy jest nadzieja? — pytał.