Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/296

Ta strona została przepisana.

łabyś miéć, prawda, takie jak moje ładne suknie, pierścionki takie, paciorki, patrz! i włosy ładnie zaczesane? Chciałabyś, co?
Księżniczka żywo skinęła głową.
— Miałabyś to wszystko, gdybyś mieszkała ze mną. Chcesz? Odpowiedz prędko, nie oglądaj się za nim, odpowiadaj sama za siebie. Co? dobrze? sza!
Wchodził właśnie pustelnik i księżniczka mrugając na nieznajomą na znak porozumienia, cofnęła się za zasłonę ze starego żagla. Nie ukazała się nawet, gdy podano skromną przekąskę, składającą się z wędzonéj zwierzyny, morskich sucharów i herbaty. Miss Portfire zauważyła jéj nieobecność.
— Ach! proszę pana — zawołała — nie chcę pana w niczém krępować. Gdzież jest księżniczka? Czemuż nie siądzie z nami do stołu?
Lecz księżniczka wpadła jak w wodę i po kilku chwilach miss Portfire, zapominając o niéj, zasiadła sama, na jedyném znajdującém się w szałasie krześle, do improwizowanéj wieczerzy. Barker stanął za nią, a pustelnik oparł się naprzeciw niéj o komin. Apetyt miss Portfire nie odpowiadał uprzednim jéj zapewnieniom i po raz pierwszy od lat siedmiu na myśl przyszło odludkowi, że kuchnia jego pozostawia nieco do życzenia. Zagadnął coś o tém.
— Zdarzało mi się jadać lepiéj, ale zdarzało mi się téż jadać gorzéj — odrzekła.
— Sądziłbym, że pani... — począł.
Przerwała mu.
— Spędziłam rok na służbie w szpitalach w czasie wojny. Pan pamięta po... Ależ! prawda! zapominam, że pan o tém wszystkiém w pustelni téj słyszéć nawet nie mogłeś.
Podniosła do oczu lornetkę i, lornetując go spokojnie, ciągnęła obojętnie:
— Może być, że zasady pana... ale czyż odludek może należéć do którego z politycznych stronnictw? Naturalnie nie. Niech mi pan wybaczy, że go tém nudzę.
Istotnie, cóż go to obchodzić mogło? Tém niemniéj i przez wzgląd zapewne na opowiadającą, prosił ją, aby zechciała nie przerywać tak zajmującéj rozmowy. Od słówka do słówka, opowiedziała mu wiele ciekawych w tym przedmiocie rzeczy, które słyszała lub których własnoocznym była świadkiem. Obojętnie, z roztargnieniem pozorném, mówiła o pięknych przykładach poświęcenia, patryotyzmu, obywatelskości, o wytrwałości, o pracy, cierpieniach, o zasłudze. W tymże samym tonie nadmieniła coś o obowiązkach i zasadach. Ze zwykłą sobie swobodą, bez widocznego entuzyazmu, który mógłby obudzić jego nieufność, opowiedziała odludkowi całą