Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/68

Ta strona została przepisana.
III.
Sielanka w Red Gulch.

Pod krzakiem azalii, przy drodze, leżał pijany Sandy. Od jak dawna tam leżał, nie potrafiłby opowiedziéć. Niewiele zresztą dbał o to, a pewno mniéj jeszcze o czas, przez jaki przyjdzie mu pozostać w tém położeniu. I dobrze mu było z tą bezmyślną obojętnością, ułowioną na dnie... wielu, bardzo wielu kieliszków.
Widok podobny, zwłaszcza przedstawiony przez osobę Sandego, był w Red Gulch najodpowiedniejszą rzeczą w świecie. Nikt téż z przechodniów nie zwrócił uwagi na niewygodną pozycyę, w jakiéj spoczywał nasz bohater. Ktoś mu jednak podsunął kamień pod głowę, a na nim złożył kartę z malowaną ręką, któréj wskazujący palec zwrócony w stronę najbliższego handlu trunków, zaopatrzony był w nadpis:
„Oto są skutki gorzałki, z winiarni Mac-Gorcla. Przy czwartym już kroku zbija z nóg“.
Z wyjątkiem satyry téj, skierowanéj ku właścicielowi winiarni raczéj, niż ku nieszczęsnéj ofierze gorzałki, pozostawiono Sandego w spokoju zupełnym. Pasący się w pobliżu osioł rozdmuchał mu włosy nad czołem, skubiąc rosnąca w sąsiedztwie jego skroni trawę. Błądzące psisko, wierne znanéj sympatyi swego rodu do włóczęgów i pijaków, legło mu u nóg, w niemniéj jak jego własna zaniedbanéj postawie.
Cień rozpościerający się nad głową leżącego pijaka spłynął w inną stronę i chociaż na łąkę padały od drzew długie ciemne smugi i mieszały się ze smugami światła, na głowę Sandego spadały tumany czerwonego pyłu wzniesione kopytami koni i kołami powozów; paliły ją promienie zachodzącego słońca, a on wciąż leżał