Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/74

Ta strona została przepisana.

tych nadziejach, czy przez instynktową kobiecą godność, dość, że zgarnęła fałdy swéj sukni. Onieśmielona tém przybyła upuściła u drzwi wspaniały parasolik i wszedłszy do izby usiadła na samym końcu ławki, tuż przy drzwiach.
— Słyszałam — poczęła nieśmiało — jakoby pani ma zamiar wyjechać... przyszłam podziękować jéj za mego Tomcia... pani byłaś dla niego tak dobrą...
— Tomcio — odpowiedziała nauczycielka — jest bardzo poczciwym chłopcem, wszystko zresztą, co dla niego zrobić mogłam, nie przechodziło zakresu mego obowiązku.
— Dziękuję ci, Miss Mary! — zawołała z wylaniem kobieta, a pod pokrywającą twarz jéj maską bielidła błysnęły żywsze rumieńce. — Chociaż jestem jego matką, muszę przyznać, iż istotnie milszego, lepszego odeń chłopca niéma już chyba pod słońcem, tak, jak pewno niéma lepszéj, bardziéj anielskiéj nauczycielki...
Miss Mary, siedząca przy biurku i machinalnie obracająca linię w ręku, szeroko roztworzyła oczy.
— Wiem o tém — z pośpiechem ciągnęła kobieta — że taka tam, jak ja, nie ma prawa ani cię chwalić, Miss Mary, ani przemawiać do ciebie, lecz przyszłam... z wielką prośbą. Nie o mnie tu idzie, ale o dziecko. Przyszłam prosić cię, Miss Mary, abyś zlitowała się nad Tomciem i wzięła go z sobą.
Ośmielające, łagodne spojrzenie nauczycielki przemknęło po kobiecie, która splotła błagalnie ręce, pokryte obcisłemi rękawiczkami koloru lila.
— Dziecko — mówiła — nie ma nikogo pod słońcem oprócz mnie, a ja jakąż dlań być mogę opieką i przykładem? W zeszłym roku chciałam odesłać go do Frisko, aby go tam umieścić w szkole. Dowiedziawszy się, że tu ma przybyć nauczycielka, wstrzymałam się i odkąd ujrzałam cię, Miss Mary, nie żałuję tego. Gdybyś wiedziała, jak cię Tomcio kocha! Z jakiém przywiązaniem odzywa się o tobie to kochane dziecię! Ach! gdyby on sam prosił cię o to, o co ja błagam, nie miałabyś serca odmówić!
W głosie kobiety przebiła się walka dumy z pokorą, gdy po chwili dodała:
— Nic naturalniejszego nad to, że dziecko przylgnęło do ciebie, Miss Mary! swój swego poznać musi, a ojciec mego syna był, gdy go po raz pierwszy spotkałam, prawdziwym gentlemanem. Tomcio powinien zapomniéć o mnie, odwyknąc... Ach! nie powinnabym płakać! Wszak przyszłam błagać cię, Miss Mary, abyś go sobie zabrała...
Mówiąc to osunęła się na kolana, porywając ręce nauczycielki.
— Nie odmawiaj mi — ciągnęła błagalnie — pieniędzy mam