Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/93

Ta strona została przepisana.

pości umysłu. Ją to mistres Morphy stawiała ustawicznie za przykład krnąbrnéj Mliss, jéj to przed tą ostatnią śpiewała ustawiczne pochwały. Zdziwił się téż niemało nauczyciel na wieść, że Klinia wstępuje do szkoły, a choć dano mu do zrozumienia, że wstępuje przez wzgląd na niego i aby służyć za wzór chodzący uczennicom na ogół a Mliss w szczególności, uważał to za niewczesne, gdyż dziewczyna urodziwa jak jéj matka, podlegając prawidłom rozwoju miejscowego klimatu, uważana być mogła za dorosłą panienkę, za kwiat rozkwitły, do którego o wiele mil dokoła wzdychała cała płeć brzydka. Jakoż istotnie szkoła odtąd, w godzinach wyjścia uczennic, bywała formalnie oblegana i wielu z oblegających zazdrościło nauczycielowi.
Ostatnia ta zapewne okoliczność otworzyła mu oczy. Zauważył, że Klinia była nieco romansową, że uważa siebie za centralny punkt szkoły i zajmuje ciągle sobą innych — to jest jedynego w szkolnéj izbie przedstawiciela płci brzydkiéj, nauczyciela. Pióra jéj ciągłych potrzebowały naprzykład poprawek, a prośbom jéj towarzyszyły niezupełnie do takowych dopasowane błagalne spojrzenia. Nieraz téż, gdy poprawiał jéj ćwiczenia, pulchna jéj, biała ręka spoczywała na jego ramieniu, przyczém zwykła była rumienić się i odrzucać na ramiona pukle jasnych, starannie karbowanych włosów. Nie pomnę, czym zanotował, że nauczyciel był młody. Mniejsza ztém. Surowych był zasad i ze spartańskiém męstwem wytrzymywał nadobne te zaczepki. Może téż nieosobliwe odżywianie się podtrzymywało jego męstwo. Nie wiem, dość, że unikał pięknéj uczennicy, aż pewnego wieczoru... Klinia wróciła była do szkolnéj izby po zapomniany jakiś przedmiot. Szukała dopóty, dopóki nauczyciel nie dopomógł jéj w odnalezieniu i odprowadził ją do domu. Mówią, że był tego wieczoru niezwykle uprzejmy — ba! cóż mu szkodziło zaprawić goryczą zawiści serca licznych wielbicieli dziewczęcia!
Nazajutrz pamiętnego tego wieczoru, Mliss nie zjawiła się w szkole. Południe przeszło bez zmiany. Badając Klinię, wykryło się, że wyszła z nią razem z domu lecz udała się inną drogą. Nadszedł wieczór. Mliss jak nie było, tak nie było. Zaniepokojony nauczyciel zgłosił się do również zaniepokojonéj mistres Morphy. Posądzano wprawdzie Arystydesa o udział w téj sprawie, lecz chłopak przekonał matkę łacno o swéj niewinności i mistres Morphy pewną już była, że Mliss utonęła w potoku lub, co na jedno wyjdzie, wyciągnięta zostanie z jakiéj jamy, jak nieboskie stworzenie pokryta błotem i mułem.
Zasmucony i bynajmniéj przypuszczeniami mistres Morphy nieuspokojony nauczyciel wrócił do izby szkolnéj. Zapaliwszy lampę, usiłował prowadzić zwykłe swe wieczorne zajęcie. Wtém na stole