Strona:PL Fraszki (Jan Kochanowski) 010.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Na starą.

Terazbyś ze mną zigrywać się chciała,
Kiedyś niebogo! sobie podstarzała.
Daj pokój, prze Bóg! sama baczysz snadnie,
Że nic po cierniu, kiedy róża spadnie.


Do Hanny.

Chybaby nie wiedziała, co znaczy twarz blada
I kiedy kto nie grzeczy Hanno! odpowiada,
Często wzdycha, a rzadko kiedy się rozśmieje?
Tedy nie wiesz, że prze cię moje serce mdleje.


Na utratne.

Na przykrej skale, gdzie nikt nie dochodzi,
Zielone drzewo słodkie figi rodzi,
Których z wronami krucy zażywają,
Ludzie żadnego pożytku nie mają;
Takżeć nie wiem, z kim wszytko drudzy zjedzą,
A ludzie godni gdzieś na stronie siedzą?


Sen.

Uciekałem przez sen w nocy
Mając skrzydła ku pomocy, [1]
Lecz mię miłość poimała,
Choć na nogach ołów miała.
Hanno! co to znamionuje?
Podobno mi praktykuje,
Że ja będąc uwikłany
Temi i owemi pany,
Wszystkich inszych[2] łatwie zbędę —
Tobie służyć wiecznie będę.



  1. W wyd. 1639: na pomocy.
  2. U Tur.: innych.