Więcej nie śmiem rzec; bo i tak się boję,
Że z tych słów zazdrość myśl zrozumie moję.
Nie frasuj się na sługi, żeć się pożarli;
Trzeźwi słudzy z trzeźwiemi pany pomarli.
Nie bądź mi stryjem, Rzymianie mawiali,
Kiedy się komu karać nie dawali.
Bądź ty mnie stryjem przedsię po staremu,
Jeno nic nie bierz synowcowi swemu.
Nie dar jaki kosztowny, ale co przemogę,
Dam ci parę wierszyków Mielecki! na drogę:
Boże daj, by-ć się dobrze na wszytkiem[1] wodziło,
Byś we zdrowiu oglądał, na coć patrzać miło.
Na mię bądź łaskaw, jakoś zawżdy okazował;
Nie był ten łaskaw, kto do końca nie miłował.
Na umyśle prawdziwe bogactwa zależą,
Pod nim srebro i złoto i pieniądze leżą,
A temu bogatego imię będzie służyć,
Który szczęścia swojego umie dobrze użyć.
Ale kto ustawicznie leży nad liczmany,
Tylko tego słuchając, gdzie przedajne łany —
Ten równie jako pszczoła plastry w ul układa,
A drugi nic nie robiąc miód gotowy jada.
Powiem ci prawdę, że rad obiecujesz,
A obiecawszy potem się nie czujesz;
- ↑ U Most.: wszytko.