Żegna, wraca, dwakroć[1] wraca
I ustami ust dotyka,
Idzie, iescze wzrok obraca,
I wsiada na koń i znika. — 30
Na dzikim brzegu ieziora,
Gdzie płacząca brzoza rośnie,
Gdzie wietrzyk szumi żałośnie,
Od poranka do wieczora,
Od wieczora do poranka 35
Czekaiąc swego kochanka,
Piękna Hedwiga dumała;
Dumała, i z serca drzeniem
W lubą przeszłość się zwracała
I pieściła się cierpieniem. — 40
A tak czwarty miesiąc zbiega,[2]
Gdy rzuciwszy w przestrzeń okiem,
Spieszącego dużym krokiem
Zdala Rycérza postrzega:
Łza i uśmiéch się cisnęły, 45
I na twarzy wraz błysnęły;
Smieie się, płacze, drzy, woła,
Lecz gdy Rycérz przed nią staie,
Coż iey załość wydać zdoła!
Iaromira w nim poznaie. — 50
— „Wracay Dziewico zuchwała,
Wracay w zamkowe podwoie,
Próżno silisz oczy twoie;
Długo byś tu wyglądała,
Iuż twóy Zdzisław, iuż nieżyie, 55
Obca ziemia go pokryie;
Niechay Matka go nieczeka
Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/018
Ta strona została uwierzytelniona.