Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/038

Ta strona została uwierzytelniona.

Ach próżno walcząc Pohańców hordy,        25
W naydziksze pędziłem mordy,
Próżnom miecz z mieczem, pierś z piersią sciérał,
Zły duch, rękę moię spiérał,
I gdy smierć wkoło znisczeniem wrzała,
Mnie tylko miiać się zdała. —        30

Stworco wszechwładny! O wielki Boże!
Ieśli prośba doysdź cię może,
Niepragnę sczęścia, sławy znaczenia,
Ach zbyt mnieyszego życzenia
O słuchay! niech się twa litość wzruszy        35
Miłość życia wróć mey duszy! —

Wskaż mi, ach wskaż mi w Naturze całéy
Ieden punkcik, ieden, mały,
W nim lada powab niech mi iasnieie,
A drogą znaydę nadzieię,        40
Lecz nic nienęci, nic mnie niełudzi,
Swiat udręcza, życie trudzi. —

Czy duma wroga siłą złamana,
Przedemną zgina kolana;
Czyteż z rąk wodza w kraiu obronie,        45
Wawrzyn uwieńczy me skronie,
Nietknięte wcale tym świetnym darem,
Zawsze mi życie ciężarem. —

Czy to kopiię z Rycérstwem łamię
I zwycięzkie spusczę ramie;        50
Czy w wartkim wozie pędząc rumaki,
Miiam zamierzone znaki,[1]
I z dłoni wdzięków, cnót i urody
Odbiéram wieniec nagrody,


  1. znaki: [szlaki]