Promyku słońca, wdzięczny usmiéchu Natury,
Co przedziérasz czarne chmury,
Wita cię ziemia, witaią swiaty,
Piesczą zdroie, biorą kwiaty. —
Zimna nawet, twym blaskiem skała uderzona 5
Czuć się zdaie w głębi łona,
Dusza iedynie, pełna tęsknoty
Niema na twoie piesczoty. —
Niegdyś i wemnie radość i roskosześ wzniecał,
Gdyś mnie luby świat oświecał, 10
Kiedy miłości świetne pożarem
Życie niebyło ciężarem. —
Pierwszém twoiém błysnięciem niosłeś mi nadzieię,
A gdyś przebiegł twe koleie,
Nigdyś ognisty niezagasił wątek, 15
Bez miłych dla mnie pamiątek. —
Z tobą tylko Alinę oczy me widziały,
A gdy nocne cienia wstały,
Musiałem z oczu Alinę zgubić,
Ach mogłżem ciebie nielubić! — 20
Widziałeś moie sczęście, widzisz me strapienia;
Gdy się wszystko w koło zmienia,
Czemuż ty równie pięknie przyświécasz,
Draznisz smutek i żal wzniecasz.
Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/041
Ta strona została uwierzytelniona.
IX
DO SŁOŃCA