Święta iskro ognia Feba,[2]
Ty coś niegdyś tlała wemnie,
Iuż cię wzniecam nadaremnie
Odebrały cię iuż Nieba!
Znikłaś znikła cząstko Boga, 5
Iskro święta, iskro droga! —
Iuż méy ręki uderzeniem
Złota stróna się niewzrusza,
I iuż rymotworczem pieniem
Nieprzemawia moia dusza. — 10
Ach gdy niebiańskim zapałem,
Byłem niegdyś upoiony,
W każdéy chwili, z każdéy strony,
Świat poezyi widziałem —
W nim cnota prawą część miała, 15
W nim przyiaźń, miłość mieszkała,
Czucie niebyło marzeniem,
Czucie kiedym wtedy głosił,
Głos móy za iego wzmocnieniem,
W Bogów siedliska się wznosił. 20
Wyższy nad samego siebie,
Ludzkie potargałem pęta,
Dusza pożarem przeięta,
Po czystém pędziła Niebie. —
Wonnego Eteru zdroie 25
Napełniały piersi moie —
Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/050
Ta strona została uwierzytelniona.
XIV