Ty, który często mysląc nad Oyczyzny losem,
Koisz troski nadziei ulobionym głosem,
Który wznosząc rachuby chwieiącą się szalę,
Postrzegasz przyszłą Polskę w potędze i chwale,
Słuchay dzwięku méy lutni, słuchay mnie raz iescze, 5
Snu ziawienie ci powiém i natchnienia wiescze. —
Tam gdzie bystry nurt biie Wąwela opoki,
Gdzie w wiekopomnych murach dzielących obłoki,
Zygmuntowéy kaplicy połyskuią sczyty,
Kędy sławy Lechitów slad wiecznie wyryty; 10
Tam zdało mi się widziéć, iak krąg czarnéy chmury,
Nagle pogodną iasność zaciemnił Natury:
Tak iak kiedy dzień walczy z nadeysciem wieczora,
Lub gdy spędza noc ciemną iutrzenka nieskora. —
Wzrusza się ogrom cały — pędzi niewstrzymanie, 15
Przez liczne włości, zamki, góry i odchłanie,
I iak się nagle[1] szerzył postrach zionąc wszędzie,
Tak nagle tam, w niezocznym wstrzymuie się pędzie,
Gdzie Halicz dawnym blaskiem Dniestru zdobiąc brzegi,
Widzi żyzne Podole i Karpatów śniegi. — — 20
Rozlega się mrok szary... nikną słońca slady...
Czyste wody sinieią... chwieią się posady...
Sprzeczne ze sobą, żywioł z żywiołem się spiéra;
A chmura, albo w dwoie boki swe rozdziéra,
Albo gdy czarne kłęby nazad wsobie zetrze, 25
Szumem, co światy trzęsie, przeraża powietrze —
Lecz, iuż wre ogniem, błysczy, i żartki grom ciska,
W niegdyś znacznego Grodu nikczemne zwaliska,
A tym potężnym razem ziemia uderzona,
- ↑ nagle się przestawiono liczbami 2, 1.