Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/064

Ta strona została uwierzytelniona.
XIX
LIST
DO F... B...

Pytasz mi się, trzymając szalę twego losu,
Żądzy złota masz słuchać, czy miłości głosu;
Ni iednéy, ni też drugiéy, taka moia rada,
Rozsądek nieugięty obiema niech włada. —
Znałem małżeństwa, znałem, gdzie miłość bez granic,        5
Czucie tylko ceniła, reszte miała za nic;
Czarowna iey potęga unosząc nad swiatem,
Wszystko nawet ubóstwo krasiła im kwiatem,
Oko pełne iéy siły, pojącéy czułości,
Sunęło się po lubym obrazie przyszłości,        10
Iak po czystym lazurze pogodnego Nieba...
Wszystko sczęściem się zdało — I cóż więcéy trzeba? —
Lecz wkrótce zwykłym zwrotem moc Natury wstała,
Znikły prożne marzenia, prawda zaiasniała;
Szedł smutny niedostatek po roskosz zapale,        15
Po nim nędza wybladła i skwarzące żale —
Prożno mąż rozpacz kryie, ukryć ią niezdoła,
Bolesny głos sumienia wewnątrz iego woła:
„Niesczęsny! w iakąż przepaść słabość cię zwabiła!
Kobiéta mogła uledz, lecz gdzież męska siła?        20
Kochałeś — lecz niebaczny, mogłżeś iednę chwilę
Zapomniéć honor, przyszłość a w niéy trosków tyle!? —
Zadałeś iuż truciznę bolesniéy iak sobie,
Boś ią zadał nad życie kochanéy osobie;
Gdybyś był niechciał władać iey duszą zbyt tkliwą,        25
Byłaby sczęściem czyiém i sama sczęśliwą;
Niezwódź się iéy spokoiem, niechciéy skargi czekać,
Ona umié łzy taić, nieumié narzekać;