Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/065

Ta strona została uwierzytelniona.

A to niemowle owoc iéy miłości swiętéy,
Patrz iak szuka pokarmu wpiersi iuż wyschniętéy;        30
Słabą dłonią uymuie, mdłemi cisnie wargi,
Naysroższe wznieca bole, lecz niewznieci skargi.
Łza tylko macierzyńska spada czasem skrycie —
Za cóż tobie syn wdzięczny? — dałeś mu to życie —
O iakże go okropnym obdarzyłeś darem —        35
Wytrwa że iego młodość pod nędzy ciężarem?
Potém sam ieden, wprzestrzeń wypusczony swiata,
Widząc w każdym człowieka lecz niewidząc brata,
Bez nauk, ani tychże nabycia sposobu
Ciérniem tylko isdź będzie zkolebki do grobu. —[1]        40
Takiéy zwykle doznaie nieroztropność kary;
Lecz ieśli znałem płochéy miłości ofiary,
Znałem i te co skutkiem łakoméy rachuby,
Niscząc głos serca, swięte poczynili sluby: —
Z obcą ci prawie żoną iakież to pożycie!        45
Cóż za roskosz ci daie iey bogactw nabycie?!
Twoia dusza oziębła łzę i usmiech kryie,
Niezna podziału czucia, napół tylko żyie;
A cóż kiedy na taką natrafisz wyborem,
Co rada sprzecznym twemu postępować torem?        50
Co gorzkie zionąc żółcie iak niezgody Jędza,
Od siebie sługi, dzieci[2] i męża wypędza?
Niepełni obowiąsków ni żony ni matki,
Wyrzuca ci do domu wniesione dostatki,
A ty płacąc codziennie smutkiem i sromotą,        55
Iakże drogo opłacasz pozyskane złoto! —
Tych dwóch ostateczności straszne iest zaięcie,
Środkiem wiedź losu łódkę po życia odmęcie,
Zbyt sliski stér rozsądku silną trzymay dłonią,
Poki się iescze kręcisz nad bezdenną tonią —        60
Obcych zimnych roztrząsali nieposzukuy rady,
Patrz iakie twoie, iakie twéy Lubey zasady —

  1. Ww. 29 — 40 w rkp. zakreślono ołówkiem, równocześnie jakgdyby przekreślając ww. 34 — 37.
  2. dzieci sługi od siebie — przestawiono liczbami: 3, 2, 1, (poprawka ołówkiem).