DO IÓZEFA B...
Piękne czytaiąc Felińskiego Dzieła,
Także mnie chętka do spiewania wzięła,
Także kastalskiéy chciałem łyknąć wody;
Lutnię więc moię wyciągam z komody,
Tę Lutnię którą przed kilkoma dniami, 5
W zażartéy kłótni z hardemi Muzami,
Żalem, rozpaczą i zemstą uięty,
Stłukłem i w stare zarzuciłem sprzęty;
Biorę ią zważnie, w około obziéram,
W górze krępuię, u dołu podpiéram; 10
A poskleiawszy kawałek z kawałkiem,
Kiedy myslałem że iuż dobra całkiem,
Kiedym się trudził uięciem méy ręki,
Czyste i mocne wydobywać dzwięki,
Nagle myśl zmieniam, sam mówię do siebie: 15
„Pocóż w téy trudnéy dręczysz się potrzebie,
Czyś iuż zapomniał Boala naukę,
Od któréy zaczął rymotworczą sztukę,
Że się na Parnas pusciłeś tak smiało.
Gdzie iuż szło tylu i tylu zleciało — 20
Day sobie pokóy, wolisz browar zwiedzić,
Wolisz w gorzelni przy robocie siedziéć,
Zayrzéć do stayni, folwarku, stodoły
Lub poyśdź na przedaż gdzie się karmią woły“ —
I wielka prawda — więc mę lutnię kładę, 25
Samemu sobie dobrą dałem radę,
Bo na cóż gwałtem i zdatności sprzecznie,
Z dzieł rymotworczych chcąc słynąc koniecznie,