Napróżno głos Satyry przesądem stwierdzony,
Bluzniérstwa tylko rzuca na dzisiéysze żony,
Ewelina go nisczy, Ewelina czuła,
Która pomna na przyszłość z roskosz się wyzuła;
Wychowana w Stolicy uciesznym zawrocie, 5
Zostawiwszy po sobie, łez i westchnień krocie,
Z Mężem na wsi osiadła, i przy swym rozumie,
Iak się bawić umiała, tak pracować umié. —
A wy nudni Mężowie, gadziny złosliwe,
Zawsze błędów żon waszych Heroldy krzykliwe, 10
Patrzcie, ta wioska kędy iéy nóżka postała,
Iaką postać powabną na siebie przybrała;
Znikły naszych Pradziadów niepozorne twory,
Owe niezgrabne staynie, stodoły, obory,
Te niekształtne sadzawki z drewnianemi kraty, 15
Zkąd niegdyś w wielkie piątki szły ryby na blaty;
Owe sady rozległe, pasieki obfite,
Tamte brzydkim parkanem, te płotem zakryte;
Wszystko się przemieniło, zasczyt wiekom czyni,
Pod ręką w gospodarstwie uczonéy mistrzyni; 20
Wspiérał ią wprawdzie swemi kasztelanic rady,
W naukach naybiegleyszy z pomiędzy sąsiady;
Który z ksiąg zagranicznych wzorami wziętemi,
Wszystko dawne chce zmienić, nawet własność ziemi;
W Rolniczém Towarzystwie Członek patentowy, 25
Co w nierządzie maiątek stracił do połowy. —
Któżby początkiem dzieła niezostał zrażony,
Niewidząc iak stodoły, sady i zagony;
Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.
XL
MODNE GOSPODARSTWO
SATYRA I