Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz niestety! wycięte iabłonie i sliwy,
Całkiem odkryły gumna widok niesczęsliwy,
Owe sciany drewniane i strzechy zbutwiałe. —        65
Iakże znieść te prawdziwą ogrodu zakałę?
Trzeba polskie gospodarstwo chcąc dobrze poprawić,
Wszystko co dawne zburzyć a nowe wystawić —
Żona chce téy poprawy, czule Męża prosi,
Mąż niechce, Żona płacze, Mąż uwagi wnosi,        70
„Bydź musi albo umrę!“ Niesczęsna zawoła,
Smierć straszna... — Mąż się waha...poszła precz stodoła. —
Dlaczegoż nasladować staroświeckie wzory,
Dzikiego barbarzyństwa i przesądu twory,
Dla czegoż zapominać o miłéy ozdobie,        75
Wszak budynek z użytkiem może ią mieć w sobie:
Tak to, szpichlérz, młocarnia i szopa na siano,
Stały się wnet Rotondą, Meczetem, Altaną;
Zwalono niepotrzebne ciérniste zagrody,
Licium zręcznie rozpięte zamyka obwody,        80
Wiérzb niéma; Akacya, Jugulans, Topola,
Szpalery nowomodne składaią od pola. —
Gdy tam wstąpisz, niepoznasz że iesteś wśród gumna,
Kolumna przy kolumnie i iescze kolumna,
Tu Dorycki, tam Ioński porządek nadany,        85
Wszędzie kształtne Poł-Koła, Baszty, Czworograny,
I kędy były zręby i słomiane dachy,
Godne dawnego Rzymu iasnieią dziś gmachy. —
Wszystko to gospodarna Ewelina robi,
Pracuie bez ustanku, i swę pracę zdobi,        90
Iuż iéy sława po całym powiecie gruchnęła,
Iuż Eweliny tylko uwielbiaią dzieła. —
Nie tu koniec iéy zamiar bierze przedsięwzięty,
Musi bydź ukończony, iak został zaczęty;
Niezmordowana, skrzętna, niczém się niezraża,        95
Że dobre wolno idzie, roztropnie uważa. —