posyłając. Lepiej więc będzie, gdy napisanie listu mnie powierzysz.
Moor. Napisz, mój synu! Ach mnieby serce pękło!... napisz mu...
Franciszek. Rzecz więc załatwiona.
Moor. Napisz mu, że ja tysiąc łez krwawych, tysiąc nocy bezsennych.... tylko mojego syna nie przywódź do rozpaczy!
Franciszek. Czy nie chciałbyś do łóżka pójść, ojcze? Twoje serce za ciężko dotknięte.
Moor. Napisz mu, że pierś ojcowska... powtarzam, nie przy wódź syna mego do rozpaczy. Odchodzi.
Franciszek śmiejąc się za odchodzącym. Ciesz się, starcze — już ty go do łona nigdy nie przyciśniesz. Zaparta mu droga do ciebie jak piekłu do nieba. Nim jeszcze wiedziałeś, już on wyrwany był z twego objęcia. Nędzny kloc byłby ze mnie, gdybym nie umiał nawet oderwać syna od ojcowskiego serca, choćby go tam miedziane łańcuchy trzymały. Otoczyłem cię klątwy czarodziejskiem kołem — nie przeskoczysz jego! Szczęścia ci, Franciszku! Usunięte precz dziecko ulubione, i bór przejrzystszy. Muszę te skrawki papieru uprzątnąć jakżeby łatwo rękę moją poznano! Zbiera podarte kawału listu. Strapienie niebawem zabije starego — a z serca wyrwę ja tego Karola, choćby jej półżycia miało przy nim zostać. U natury mam ja dług wielki, niezapłacony jeszcze — i na honor, muszę go wydobyć. Dla czegom ja pierwszy
Strona:PL Friedrich Schiller - Zbójcy.djvu/15
Ta strona została przepisana.