Strona:PL Friedrich Schiller - Zbójcy.djvu/167

Ta strona została przepisana.

czegoś mię przyzwał? powiedz, dlaczegoś mię przyzwał o północy?
Franciszek. Bom się nudził a do szachów nie miałem ochoty. Przyszedł mi kaprys, z popem się posprzeczać. Pustym przestrachem z duszy mojej męstwa nie wydrzesz. Wiem, że ten tylko na wieczność liczy, komu ciasno na ziemi; ale szpetnie się oszuka. Nieraz czytałem, że nasza istota niczem nie jest jak wyskokiem krwi — z ostatnią krwi kroplą myśl i duch wypływa. Duch wszystkie słabości ciała podziela, niepowinienże ginąć z niem razem? wyparować przy gniciu ciała? Niech jedna kropla wody do twego mózgu zabłądzi, życie wstrzyma się nagle, dotyka granicy nicości, a trwanie tego stanu jest śmiercią. Uczucie tworzy się drganiem strun pewnych — instrument rozbity tonów nie wydaje. Gdybym siedm zamków swoich z ziemią kazał zrównać, gdybym rozbił tę Wenus: symetrya i piękność już tylko była. Patrz — to jest wasza dusza nieśmiertelna.
Mozer. Filozofia twojej rozpaczy; ale własne twe serce, co przy tem dowodzeniu ze strachem j o piersi uderza, kłamstwo ci zadaje. Tę pajęczą przędzę twego systemu rozdziera jedno słowo: musisz umrzeć. Wyzywam cię, a to próbą będzie: jeżeli w godzinie śmierci mocno staniesz, jeżeli i wtenczas zasady twoje nie opuszczą ciebie, wygrałeś; ale jeźli w chwili skonania