słowa. Na tem każe mi list zakończyć — bądź więc zdrów na zawsze. Żałuję cię
Szwajcer. Słodziutki braciszek — dalibóg! Franciszek na imię kanalii?
Szpigelberg. O chlebie i wodzie mowa? piękne życie! Jam co innego dla was przygotował. Nie mówiłem, że w końcu muszę się troszczyć o was wszystkich?
Szwajcer. Co plecie ta barania głowa? Osioł ma o nas wszystkich się troszczyć?
Szpigelberg. Zające, niedołęgi, psy kulawe z was wszystkich, jeżeli nie macie serca na coś wielkiego się odważyć!
Roller. No, na to byśmy zasłużyli zapewne — masz słuszność! ale czy nas dźwignie z przeklętego położenia to, na co ty się odważysz? Czy dźwignie?
Szpigelberg z dumnym śmiechem. Biedny łbie! Z tego położenia czy dźwignie? Ha, ha, ha! Z tego położenia czy dźwignie? I dalej nie sięgnął twego mózgu naparstek! Do takiej stodoły pędzisz swoje woły? Nędzarzem byłby Szpigelberg, gdyby od tego musiał zaczynać. Bohaterów, mówię ci, wodzów, książąt, bogów z was porobię!
Racman. To za wiele na jeden sztych, bezzawodnie! Musi to być praca na złamanie karku, przynajmniej głowę dać trzeba.
Szpigelberg. Nic nie trzeba tylko odwagi, bo