skończona, jestem waszym dowódcą, a szczęśliwy, kto między wami mistrzem zostanie, kto najdzikszą pożogę roznieci, najokrutniej zabijać będzie — zapowiadam, że go po królewsku nagrodzę. Przystąpcie do mnie każdy, przysiążcie wierność i posłuszeństwo do śmierci — ot, na tę męską przysiążcie prawicę.
Wszyscy podając mu ręce. Przysięgamy ci wierność i posłuszeństwo do śmierci!
Karol. I ja więc na tę męską prawicę wiernie i niezłomnie przysięgam, być dowódcą waszym aż do śmierci! Ta sama prawica trupem położy pierwszego, który kiedykolwiek zlęknie się, zwątpi albo cofnąć się zechce! To samo mnie od każdego z was niech spotka, jeżeli przysięgę swoją kiedykolwiek złamię! Czy jesteście zadowoleni?
Wszyscy wyrzucając w górę kapelusze. Jesteśmy! Szpigelberg wielkimi krokami przechadza się wściekły.
Karol. A więc — w drogę! Nie lękajcie się ani śmierci ani niebezpieczeństwa, bo nad nami rządzi nieugięte przeznaczenie. Każdego dzień ostatni dopędzi, czy to na miękkich z puchu wezgłowiach, czy w twardego boju zmieszanym natłoku, czy też pod otwartą szubienicą i na kole! Z tych śmierci jedna będzie losem naszym. Odchodzą.
Szpigelberg patrząc za nimi, po chwili. Twój rejestr ma dziurę. Opuściłeś truciznę. Odchodzi.
Strona:PL Friedrich Schiller - Zbójcy.djvu/39
Ta strona została przepisana.