klasy panującej? — Tak, ale to było właśnie niemoralne, teraz jednak uznaje się równouprawnienie. — Jest to uznane na papierze od czasu, gdy burżuazja, w walce swej z feudalizmem i podczas rozwijania produkcji kapitalistycznej, zmuszona była do zniesienia wszelkich przywilejów stanowych t. j. osobistych i do zaprowadzenia najpierw cywilno-prawnego, później zaś stopniowo i państwowo-prawnego równouprawnienia jednostki. Dążenie jednak do szczęścia tylko w najmniejszej mierze opiera się na prawach pisanych, w największej zaś mierze — na środkach materjalnych, a produkcja kapitalistyczna troszczy się już o to, ażeby znacznej większości równouprawnionych jednostek przypadło jedynie to, co jest niezbędne do nędznego utrzymania się przy życiu, nie szanuje więc chyba bardzo dążenia do szczęścia ze strony większości ludności, niż to czyniły niewolnictwo lub pańszczyzna. A czyż lepiej się dzieje co do duchowych środków szczęśliwości, środków oświaty? Czyż nawet „nauczyciel z pod Sadowy“[1] nie jest mityczną osobą?
Lecz niedość tego. Giełda jest według teorji moralności Feuerbacha najwyższą świątynią moralności — pod tym jedynie warunkiem, żeby zawsze umiejętnie spekulować. Jeżeli dążenie moje do szczęśliwości zaprowadzi mnie na giełdę, i tam skutki moich czynów tak dobrze rozważę, że sprawią mi one tylko przyjemność bez wyrządzenia szkody, t. j., że zawsze zyskam, to przepis Feuerbacha jest wypełniony. Nie naruszam również przez to takiego samego dążenia do szczęśliwości ze strony innego człowieka, gdyż ten inny tak samo dobrowolnie przyszedł na giełdę jak ja i, przystępując do interesu spekulacyjnego, tak samo poszedł za swojem dążeniem do szczęśliwości, jak ja za mojem. A jeśli on traci na operacji, to postępek jego, jako źle obliczony, okazuje się właśnie przez to niemoralny, wymierzając mu zaś zasłużoną karę, mogę nawet pysznić się tem jako Rhadamantus nowoczesny. Również i miłość panuje na giełdzie, o ile nie jest ona tylko sentymentalnym frazesem, gdyż każdy znajduje
- ↑ Engels nawiązuje tu do rozpowszechnionego wśród Niemców poglądu, jakoby prusacy zawdzięczali swe zwycięztwo nad austrjakami w r. 1865 pod Sadową wysokiemu poziomowi oświaty ludowej. Przyp. tłum.