Strauss, Bauer, Stirner, Feuerbach byli latoroślami filozofji heglowskiej, o ile nie schodzili z gruntu filozoficznego. Strauss po „Życiu Jezusa“ i po „Dogmatyce“ zajmował się tylko jeszcze beletrystyką filozoficzną i kościelno-historyczną à la Renan. Bauer stworzył coś jedynie w dziedzinie historji powstania chrześcijaństwa, tutaj jednak istotnie coś wybitnego. Stirner pozostał dziwolągiem nawet wtedy, gdy Bakunin zespolił go z Proudhonem i zespolenie to ochrzcił mianem „anarchizmu“. Jedynie Feuerbach był wybitnym filozofem. Lecz niedość tego, że filozofia, ta nauka nauk, unosząca się rzekomo nad wszystkiemi naukami specjalnemi i jednocząca je, pozostała dlań nieprzekraczalną granicą, nietykalną świętością. Również jako filozof stanął on w połowie drogi, był potroszę materialistą, potroszę idealistą. Nie udało mu się uporać krytycznie z Heglem, lecz odrzucił go poprostu na bok jako nie do użytku, podczas gdy sam, w przeciwieństwie do encyklopedycznego bogactwa systemu heglowskiego, pozytywnie nic więcej nie stworzył oprócz ckliwej religji miłości i mizernej, bezsilnej moralności.
Z rozkładu szkoły heglowskiej powstał jednak jeszcze inny kierunek, jedyny, który był istotnie płodny, a kierunek ten związany jest głównie z imieniem Marksa[1].
- ↑ Niechaj mi tu będzie zezwolone wyjaśnienie osobiste. Niedawno wskazywano kilkakrotnie na mój współudział w tej teorji, tak, że nie mogę się prawie powstrzymać od wypowiedzenia tu kilku słów, które ten punkt załatwią. Że brałem pewien udział samodzielny przed i podczas mej czteroletniej współpracy z Marksem zarówno w ugruntowaniu jak zwłaszcza w opracowaniu teorji temu nie mogę sam zaprzeczyć. Lecz największa część przewodnich myśli podstawowych, szczególnie w dzie-