Zerwanie z filozofją heglowską nastąpiło i tutaj w drodze powrotu do stanowiska materjalistycznego. Znaczy to, że zdecydowano się ujmować świat rzeczywisty — przyrodę i historję — w sposób taki, jak się sam przedstawia każdemu, kto podchodzi do niego bez zgóry przyjętych mrzonek idealistycznych. Zdecydowano się poświęcić bezlitośnie każdą mrzonkę idealistyczną, nie dającą się pogodzić z faktami, ujętemi w swym własnym, nie zaś fantastycznym związku. A poza tem materjalizm nie jest niczem więcej. Tylko, że tutaj po raz pierwszy poważnie się zabrano do światopoglądu materjalistycznego i konsekwentnie przeprowadzono go — przynajmniej w ogólnych zarysach — we wszystkich dziedzinach wiedzy, wchodzących w rachubę.
Hegla nie usunięto zwyczajnie na bok. Przeciwnie, nawiązano do jego powyżej przytoczonej strony rewolucyjnej, do metody djalektycznej. Lecz metoda ta w swej formie heglowskiej była nie do użytku. U Hegla djalelektyka jest samodzielnym rozwojem pojęcia. Pojęcie absolutne nietylko istnieje odwiecznie — niewiadomo gdzie — ale jest też właściwą duszą, ożywiającą cały świat istniejący. Rozwija się ono w kierunku powrotu do samego siebie poprzez wszystkie stopnie przedwstępne, które wszystkie są w niem zawarte, i które traktowane są obszerniej w „Logice“. Wtedy „uzewnętrznia się“ ono, przekształcając się w przyrodę, gdzie bez świadomości samego siebie, w postaci konieczności przyrodzonej, przebiega nowy rozwój i w końcu wraca znów w człowieku do samoświadomości. Samoświadomość ta urabia się znów w historji ze stanu nieokrzesania, aż wreszcie pojęcie absolutne wraca znów całkiem do siebie w filozofji heglowskiej. U Hegla więc rozwój djalektyczny, występujący w przyrodzie i w historji, t. j. związek przyczynowy postępu od szczebla niższego do wyższego, torujący sobie drogę
dzinie ekonomji i historji, a zwłaszcza ich ostateczne dobitne sformułowanie, należy do Marksa. To, co ja wniosłem, mógł chyba Marks — z wyjątkiem najwyżej kilku przedmiotów specjalnych — zrobić również beze mnie. Ja natomiast nie potrafiłbym zrobić tego, czego Marks dokonał Marks stał wyżej, widział dalej, ogarniał więcej i szybciej, niż my inni wszyscy razem. Marks był genjuszem, my pozostali — najwyżej talentami. Bez niego teorja nie byłaby obecnie zgoła tem, czem jest. Nosi ona przeto też słusznie jego imię.