Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Kometa czyli mniemany koniec świata.djvu/07

Ta strona została uwierzytelniona.

ża się koniec tego niegodziwego świata: już i drżą na samą myśl, na wspomnienie, że Bóg karcący mógłby wysłuchać ich nieszczerych życzeń. Dlatego téż od czasu do czasu, podobny postrach rzucony na kłamliwą ludzkość, może stać się nader zbawiennym dla niéj, raz ze względu na tych, którzy własnéj ułomności nie znając, łudzili się mniemanym, swoim heroizmem; po drugie, że będzie on niejako ocknięciem z tego dziecinnego niemal uczucia bezpieczeństwa, dla którego jutro wydaje się jakby z musu dalszym ciągiem doby dzisiejszéj, równie jak dziś było tylko powtórzeniem dnia wczorajszego.
Widać przynajmniéj, że takim był zamiar Czasu, wychodzącéj w Krakowie arcypoważnéj, lojolistycznéj Gazety, skoro w kolumnach swoich ostatnio ogłosił artykuł, który z szacowną skwapliwością powtórzył Kurjerek Warszawski (Nr. 61 z dnia 5 Marca r. b.), a który tyle dotąd narobił już między nami hałasu. Gdyby