Oprócz téj zaś przestrzeni, na któréj istnieją drogi małych planet, w całym układzie słonecznym, począwszy od planety Merkurego, który jest najbliższym słońca, aż do Neptuna, który najbardziéj jest odeń oddalony, nie masz ani kawałka miejsca, gdzieby rozsądnie szukać można za śladami zaginionego planety, tak iż zdaje się rzeczą niezawodną, że takich planet w saméj istocie nigdy téż nie było.
Toż samo powiedzieć można o gwiazdach stałych, czyli o takich, które nie należą do naszego układu słonecznego, lecz same raczéj są słońcami dla większéj lub mniejszéj ilości zależnych od nich Ziem czyli planet, a których, jak wiadomo, niezliczona massa rozwieszona jest po całém Niebie. Żadna z tych gwiazd dotąd nie znikła bezpowrotnie, a owa nawet, która w roku 1582 tyle narobiła hałasu, bo z niewidzianym poprzednio blaskiem ukazawszy się, coraz bardziéj słabła, aż nareszcie zgasła zu-
Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Kometa czyli mniemany koniec świata.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.