lekcjach bywał przytomnym, wielką do nauczenia się téj sztuki wzniecało ochotę. Dawno już prosił Matkę, aby i dla niego metra przyjęła, — ale ta zawsze mu przekładała, że zbyt jest młodym jeszcze na uczenie się rzeczy tyle trudnéj, — że Ojciec za powrotem swoim sam mu zapewne pozwoli, — lecz chłopczyna ciągle i ciągle się upierał. Izabelka widząc w braciszku tak szczerą chęć do nauki, ulitowała się wreszcie nad jego niecierpliwością, a gdy razu pewnego na dobre się o to rozpłakał, przyrzekła mu, że ona go nót i gamm nauczy, i że potém zapewne Mama, jeśli tylko zobaczy że istotnie postępuje, prośby jego dłużéj odmówić nie zechce.
Któż był szczęśliwszym od Bronisia! Prawda, że odtąd, kiedy tylko wolna nadarzyła mu się chwila, zaraz siadał przy fortepianie i niemiłosiernie czasem
Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/056
Ta strona została uwierzytelniona.