Ta strona została uwierzytelniona.
haftuje i szyje, bo ja jeszcze dosyć na życie zarobić nie umiem, a Dziadzio już nie może.
— Kochana Mamo, rzekła z cicha Izabelka, a głos jéj ciągłe przerywały łkania; — kochana Mamo, Eliza gniewać się nie będzie choć jéj nic nie daruję, albo jéj co z moich rzeczy wyszukam; pozwól niech téj biednéj dziewczynie dam moje dwanaście złotych na lekarstwo dla dziadka, który zapewne nie mało będzie chorował.
Matka skinęła i natychmiast leżące już na stole obok tak gorąco upragnionéj toalety pieniądze, wzrucone[1] zostały do fartuszka dobréj wnuczki nieszczęśliwego starca.
— Niech Pan Bóg panience za to dobrodziejstwo pobłogosławi, zawołała dziewczynka; i Wam wszystkim, łaskawi Państwo, którzy tyle okazujecie litości nad ubogiemi.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – wrzucone.