Ta strona została uwierzytelniona.
patrzyli na tę niewinną rozpustę małego świata.
Nastąpiła kolacja, do któréj wszyscy jak najprzyzwoiciéj zasiedli. Było i słodkie winko w drobnych kieliszkach, któremi najprzód spełniono zdrowie solenizantki.
Potém zaś powstał pan Korycki i biorąc kieliszek do ręki, przemówił do pilnie słuchających balowników.
Opowiedział im, jaki dziś wypadek przed jego domem miał miejsce, — jak się dzieci pani Krasnołęckiéj litościwemi okazały, — jak przed wszystkiémi Izabelka, z poświęceniem własnéj przyjemności w ofiarowaniu wiązania przyjaciołce, natychmiast tylko o pomocy dla biednych pomyślała, — jak tym swoim przykładem na starszych nawet dobroczynnie wpłynęła.
Wszystkie dzieci, jakby z uszanowaniem poglądały na dobrą Izabelkę i na