Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/088

Ta strona została uwierzytelniona.

— Chodźcie, dzieci, chodźcie, rzekła pani Krasnołęcka, wprowadzając na nowo dziewczęta do pokoju, — jeszczeście nie widziały, jaka tu waszych gości czeka kolenda. Patrzcie, ot, tu na tym osobnym stoliku! Twój ojciec, kochana Basiu, i twój także, Franusiu, prosili mnie, abyście razem z mojemi dziećmi swoją Wilję odprawiały; przyjdą i oni późniéj i z wami się nacieszą.
Franuś i Basia, którym, jakkolwiek żadnéj nie czuły zazdrości, przecież trochę przykro było na sercu, że o nich zupełnie zapomniano, z radością rzuciły się na przeznaczone dla nich podarunki. Wesele było ogólne, huczne okrzyki rozległy się po wszystkich pokojach.
W tém przed oknami odezwał się odgłos liry sabaudzkiéj, rodzaj dziwnych katrynek, z jakiémi w ostatnich cza-