wnie życzliwém podawali talerze swe dzieciom, jak sługom i wiernéj czeladce, która potém szła do piekarni, i posilała się nie tak wytworném, ale równie obfitém Święconém.
Rozmaitego rodzaju łakocie nie mało dzieciom przypadały do smaku; — niczego też sobie nie odmawiały. Wszystko jednak szło w miarę, a Izabelka przestrzegała nawet Bronisia, gdy ciągle jeszcze konfitury z placków obskubywał, aby wytchnął już po dość sutém śniadaniu. Pan Krasnołęcki usiadłszy na kanapie, oderwał je przecię od święconego stołu, — nastały pieszczoty, uściśnięcia, nowe opowiadania, tak iż w krótkim przeciągu czasu o wszystkiém, cokolwiek najdrobniejszego podczas jego niebytności zaszło, po szczególe był zawiadomiony. Padła nakoniec rozmowa i na dzisiejszą uroczystość.
Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.