„..... W zamku dopiero czekał nas widok niespodziany. Skoro bowiem otworzono drzwi od pierwszéj sali, zaleciało nas powietrze przesiąkłe zapachem Święconego, które urządził pierwszy kucharz JO. Księcia, Włoch Loga, ku krotochwili i zabawie. W pierwszéj bowiem sali stały trzy pasztety olbrzymiego kształtu, które ujrzawszy książe, zawołał: Wielmożni panowie, do attaku! Co wymówiwszy zdjął z pierwszego pasztetu czapkę, i wyleciało z niego wielkie mnóstwo kuropatw, gołębi, jarząbków, ortolanów, które potłukłszy okna, powylatywały na dziedziniec, — gdzie jeszcze był długi ogon szlachty cisnącéj się za księciem panem; a ci, że wielu było uzbrojonych w fuzje, zaczęli owe ptastwo strzelać w lot tak, że czasami wlatywał szrót do sali i spadał gradem, od pułapu odbity, na nasze łysiny. Lecz, że okna
Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.