zabawy, i jaśniejącą w całym swym blasku wiosnę na wolném powietrzu, za murami Warszawy, witali. Tego roku zamiast się udać na Bielany, które starodawny zwyczaj w tym przywileju Zielono-świątecznym uświęcił, postanowili odwiedziéć pałac Wilanowski, którego młodsze dzieci jeszcze nie znały, a którego cudnie piękne okolice w téj porze roku występują najświetniéj. Szło im bowiem więcéj o istotne korzystanie z przyjemności wiejskich, aniżeli o przypatrywanie się tylko modnemu światu Warszawskiemu, i wybrali się już zarówno ze świtém. Wkrótce potém, gdy zeszło słońce na czystém, błękitném Niebie, a słaba zrazu kula ognista coraz bardziéj stawała się potężną i wielką, pan Krasnołęcki z uszanowaniem na nią wskazując, zaczął wielbić Wszechmocność Najwyższego, który wszystko w tak cudowny sposób urządził.
Strona:PL Fryderyk Henryk Lewestam-Obrazki z pożycia dobrej rodziny.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.