szego, najpierwotniejszego okrzyku Abla — „nie zabijaj“.
Okrzyk ten nie milknie, okrzyk ten trwa nieprzebrzmiałą skargą. Człowiek nie słyszy go, a raczej tak się z nim zrósł, tak zżył, oswoił, że on mu nie przeszkadza oddawać się tkliwemu troszczeniu się o kwilące ptaki, skowyczące psy, miauczące koty. W górze burza szaleje — człowiek burzy szuka w przyziemnym szmerze.
I ten sam człowiek, targnięty rozpaczliwszym gromem „nie zabijaj“ — porusza się raptownie i potępia wojny i znosi kary śmierci i już robakowi radby darowywać życie... I ten sam człowiek ze zgrozą i oburzeniem rozpatruje księgi dziejów, które dlań są zawsze bardzo dawne... I ten sam człowiek, na samo wspomnienie mostu dei sospiri, kędy wleczono skazańców politycznych przed senat Wenecji, blednie. I ten sam człowiek płacze nad dumnym bólem Marji Antoniny, rzucającej tłuszczy rozbestwionej a lżącej, piękne słowa:
— Jeżeli nie szanujecie zdetronizowanej królowej — uszanujcież matkę nieszczęśliwą!
I ten sam człowiek z zimnym dreszczem patrzy na bladą twarzyczkę królewicza, widzi krwawo-fioletowe sińce na obumierającem ciałku Delfina i nie ma dość silnej katuszy dla podłej postaci nikczemnika-szewca, a kata anielskiego dziecięcia.
I zawsze ten sam człowiek wzdryga się na zgniłą ciemń lochów Bastylijskich, kona razem z Marją Stuart, nienawidzi Elżbietę z Szyllerem, ma dla niej wyrozumienie dla Essexa, z Brutusem poszedłby na Cezara, ale, po mowie Antoniusza, korci go, żeby i Brutusowi się dostało, dla Giordana Bruno radby mieć cud, któryby go z autodafé dobył, niby młodzieńców z pieca Nabuchodonozora. I ten sam człowiek usypia, usypia z ulgą,
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/015
Ta strona została uwierzytelniona.