że wyginął i ród feudalnych rozbójników i krwiożerczych tyranów i tych nielitościwych Rzymian i tych biednych, męczonych chrześcijan i Hugonotów, mordowanych ryczałtem, i królewien, ginących na szafocie, i Żelaznej maski i Sinobrodego, i klamer inkwizycyjnych i palów i trucizn, ukrytych w pierścieniach włoskich, i takich fanatyków, jak Ravaillac i Messalin i Batorówien i Medyceuszów i wszystkich tych widm przeszłości.
I ten sam człowiek śpi i śni. Śni, że pochodnia jego cywilizacji wielkiej, jego idei potężnej ogarnęła świat cały, że już lada sekunda przejmie nawet dziewicze lasy Afryki, że Europą zapłonie dzicz Azji, że Europa zacznie się na każdym skrawku Oceanji! Ach, bo Europa! — przyjemnie być Europą...
I ten sam człowiek budzi się — budzi do mordu belgradzkiego!
Ach, ta Draga, biedna Draga! Pastwili się nad nią, podobno. Ciała króla i królowej wywlekli przed Konak, sponiewierali! Co za okropna noc!
Strzały, przekleństwa, łomot wysadzanych drzwi zbliża się... Para królewska chce uciekać, wzywa ratunku, daremnie. Wierni słudzy padają jeden po drugim. Aleksander z Dragą kryją się w fałdach portjery.
Takie kurze schronisko to nawet zabawne — gdyby nie było strasznem, och, bardzo strasznem — biedni oni!
Jeszcze chwila i zgraja półpijana, rozbestwiona krwią, rzuca się, poniewiera, znęca się. Dradze pierś odcięli! Kobiety nie oszczędzili — zbrodniarze! I... i... to oficerowie!..
Tak, ale, na szczęście, jest Europa!
I Europa się oburza, Europa potępia, Europa — ho — ho!
Cała prasa w jedną uderzyła surmę bojową wszystkie mocarstwa odwołały ambasadorów — gore zabójcom.
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/016
Ta strona została uwierzytelniona.