wilej pójścia na wygnanie! Krwawy Konwent wolał, aby króla pożegnały na szafocie słowa — »Synu Ludwika świętego, idź do nieba!“ — Wolał go mieć w „niebie“, niż na ziemi, bo tu „miłości“ Burbonów i tak jeszcze starczyło na całe sto lat zamieszek, wojen, intryg i spisków we Francji. A cóż dopiero, gdyby Ludwik XVI wraz z potomstwem znalazł opiekuna w Maracie, Dantonie, czy Robespierze.
Zresztą Ludwik XVI został ścięty już w 154 lat po skazaniu i ścięciu Karola I. angielskiego na placu, przed pałacem Whitehall, w Londynie, w imię najwznioślejszych i najdonioślejszych dwóch wyrazów „habeas corpus“, wyrazów ogniskujących całą Francuską Rewolucję...
I zresztą, Ludwik był niezaprzeczenie kandydatem na dobrego króla, ale spóźnił się o całe sto lat, bo panował w czasie, gdy naród francuski ani myślał ważyć cnót królewskich i do tego shardział, iż nawet dobrodziejstwa sobie samemu chciał zawdzięczać.
Tak idąc dalej w tę otchłań przedmiotu, mimo woli i wiedzy, możnaby dowieść nie potrzeby, nie sprawiedliwości królobójstwa, ale jego podniosłości.
A przecież nie byłoby to zbłądzeniem, a raczej błądzeniem równem istotnemu sądowi — prędzej „niesądowi“ najcywilizowańszej części świata... więc Europy.
Królobójstwo, popełnione dla zagarnięcia władzy — jako płynące z pobudek samolubnych — jest zbrodnią i niegodziwością?! — Wszak tak?!
Ale to królobójstwo, conajmniej... w Europie gaśnie równolegle ze wzmaganiem się królobójstwa dla obalenia władzy. I to drugie właśnie od wiek wieków jest błędnem kołem etyki.
Łotrem był Kaligula — zamordowali go Kasjusz
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/028
Ta strona została uwierzytelniona.