zgodą i ciszą a wolne od brudów elekcyjnych, komedyj parlamentarnych, awantur prasowych, a zawsze władne jednem pociągnięciem pióra cesarskiego zdławić hydrę korrupcji, nie dopuścić do publicznego zgorszenia.
Tak czy owak a Europa nauczyła się nie tylko Rosję poważać, nie tylko z nią się liczyć, ale i nią się szczycić. Boć zawsze przyjemnie mieć u swego boku takiego Herkulesa, boć takiego i w pole łatwo wyprowadzić i na kogoś poszczuć.
Aliści, w ostatnich czasach, i w patrjarchalnej Rosji zaczęło się coś psuć i to psuć na dobre. Zawsze tam stosunki wewnętrzne były niezwykłe, ale były one wszak dowodem tylko, że Rosja ciągle przeżywać musi wieki średnie. A ponieważ w wiekach średnich na całym obszarze Europy bywało nie lepiej, niż w Rosji ostatniej doby, przeto, w tem jeno argument, aby nie mieszać się do jej wewnętrznych spraw i dać jej powoli przebyć uciążliwą drogę kultury.
Ta słuszna zasada kołysała Europę do snu nawet wówczas, gdy za granicami Rosji poświstom knuta wtórować zaczęły bomby. Echa tych odgłosów wywierały wrażenie przykre, ale... gdyby przypomnieć sobie dzieje Anglji, Francji lub Hiszpanji z przed trzystu laty!?...
Tymczasem, w ślad za tymi odgłosami, stolice europejskie wypełniały się jakąś szarą masą półobdartusów, półnędzarzy, półstudentów a pół filozofów wiążących się w stowarzyszenia, fabrykujących piekielne maszyny, wydających tysiące broszur wywrotowych, klnących po rosyjsku, i Rosję nadewszystko, a wzbudzających odrazę i swą nieufnością i ponurością spojrzenia i odludztwem.
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/044
Ta strona została uwierzytelniona.