Piotr III był osadzony pod strażą, w tak zwanej, Roszczy, pod Petersburgiem, wyżebrawszy sobie prawo zatrzymania wiernego kamerdynera Francuza. Łatwo więc odgadnąć ukontentowanie cesarza, gdy, po pięciu dniach odosobnienia i głuszy, zobaczył przed sobą Aleksieja Orłowa z Tiepłowem, którzy mu uroczyście oświadczyli, iż przywożą dlań uwolnienie i zapowiadają mu powrót do upragnionego Holszteinu. Piotr III serdecznie uradował się tak dobrej nowinie i gorąco zapewnił posłów Katarzyny, iż niczego innego nie pragnie, niczego nie żąda, że na skromnej liście cywilnej poprzestanie.
Orłow z Tiepłowem całą swą atencję carowi wyrazili, a uprzejmość swą posunęli do tego, iż w więzieniu ukazał się suto zastawiony stół…
Car ze szczerym apetytem zasiadł do biesiady z posłami, bardzo nieśmiało wspominając, że był pozbawiony nawet jadła poczciwszego, że jemu i kamerdynerowi nawet chleba skąpiono.
Tiepłow umiał rozproszyć te narzekania Piotra III i zająć go rozmową. Orłow napełniał kieliszki.
Wtem Piotr, ledwie przechyliwszy podany mu kieliszek odrzucił go ze zgrozą. Wódka miała gorycz, która zimnym dreszczem go przejęła…
Car z okrzykiem: „Jestem otruty!“ rzucił się ku drzwiom, ale Orłow zastąpił mu drogę i odepchnął go brutalnie na środek izby.
— Pij, co ci dają! Musisz wypić! Za zdrowie imperatorowej! — nalegał szyderczo Tiepłow, podsuwając cesarzowi drugi kieliszek z trucizną.
— Mleka! Mleka mi dajcie! Otruli mnie! — wołał Piotr, czując, że trucizna, choć w niewielkiej ilości zażyta, skręca go.
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/095
Ta strona została uwierzytelniona.